Z czym wam się kojarzy błoto?…. Jednym z przyjemnym kosmetycznym zabiegiem lub maseczką, drugim z niepogodą i brudnymi, oblepionymi gumowcami, a jeszcze innym z debiutancką powieścią Hillary Jordan i to będzie właśnie temat tego wpisu.
Do sięgnięcia po tę pozycję skusiłam się przeglądając instagrama i widząc zdjęcie Ani Kalczyńskiej (lubię bardzo tę kobietę 🙂 ) prowadzącej DDTVN i relaksującej się z książką w ręce, postanowiłam od razu poszukać o czym jest tematyka książki i bez zastanowienia ją zamówiłam. To musiało być przeznaczenie, ponieważ w tym czasie akurat trwała promocja 2 + 1 na stronie empiku, więc już od samego zakupu była to dobra decyzja, bo wiadomo, że – bardzo dobra – okazało się po przeczytaniu:)
Tematyka książki to tematyka rasizmu, a podziały w Ameryce południowej szczególnie sobie upodobałam. Od pierwszych stron uwiodła mnie historia dwóch rodzin McAllanów i Jacksonów. Pierwsi przeprowadzają się z wygodnego, miejskiego świata na zdewastowaną farmę i podejmują uprawy bawełny. Pomocy oczekują od kliku dzierżawiących rodzin, w tym jednej czarnoskórej Jacksonów. Brak bieżącej wody, okien i prądu, oraz towarzystwo starego tetryka teścia w brudzie, wszechobecnym kurzu i tytułowym błocie to warunki, w których główna bohaterka Laura próbuje ułożyć i zorganizować sobie oraz dwóm córkom codzienność.
Mąż Henry całą swoją uwagę skupia na uprawie ziemi, po doświadczeniach wojennych czuje, że to jego powołanie. Nie zauważa uczucia, które wybucha między jego żoną, a rodzonym młodszym bratem – Jamim. Lata 40 XX wieku to powrót żołnierzy, właśnie Jamiego i najstarszego syna Jacksonów Rosnela. Podobne przeżycia powodują, że między mężczyznami zawiązuje się nić porozumienia i zaczyna ich łączyć prawdziwa męska przyjaźń, która staje się kolejnym wątkiem w powieści. Znudzony ojciec zwany Papą jest bardzo problematyczny, ciągle dąży do konfliktu a największym jego problemem jest właśnie sympatia między Jamiem i Roselem. Starzec u wszystkich wzbudza negatywne uczucia, jedynie starszy syn darzy go zrozumieniem w jego rasistowskich poglądach. Znaczącym wątkiem w powieści jest relacja między białą panią Laurą, a czarną żoną dzierżawcy Florence – matką Rosnela. Różne od siebie kobiety łączy jednak wspólny pierwiastek – matczyna miłość i oddanie.
Narracja w książce jest skonstruowana w sposób dający możliwość wypowiedzi każdemu z bohaterów. Czytelnik poznaje wydarzenia z punktu widzenia wszystkich głównych bohaterów i ma możliwość wyboru tych najbardziej mu bliskich. Tylko jeden czarny charakter nie ma prawa głosu – Papa członek Ku Klux Klanu o mentalności zacofanego południowca.
Książek o amerykańskim rasizmie wydano tyle, że trudno sobie wyobrazić co można by jeszcze dodać, tymczasem debiut Hillary Jordan udowadnia, że napisany świeżym spojrzeniem brutalny świat podziałów rasowych może być jeszcze pięknie opisany.
„Błoto” jak większość książek o takiej tematyce stawia wiele pytań, ale tylko dobra książka zmusza do przemyśleń i jak tytułowe błoto „przykleja” się do nas i trudno ją od siebie odkleić i zapomnieć.
Polecam!
Tytuł, który w sumie nie zapowiada tak mocnego wnętrza oraz trudnej tematyki.
Bardzo ciekawe 😀 Zapowiada się naprawdę interesująco
Ciekawa książka 🙂 Zainteresowałaś mnie tą recenzją 🙂 Muszę po nią sięgnąć 🙂
Od jakiegoś czasu krążę przy tej książce, ponieważ wreszcie jest taka, która porusza tematykę rasizmu tak, jak oczekuję od autora. Genialne fragmenty są.
Podeślę znajomym co lubią spędzać czas przy czytaniu książek link do Twojego wpisu, na pewno się zainteresują 🙂
Zapowiada się naprawdę ciekawie! Temat jest trudny, sporo się od tamtego czasu zmieniło, ale z pewnością problem nie został jeszcze w pełni rozwiązany, więc warto o nim mówić (i pisać). Poza tematem – śliczne bzy i urocza kocia główka! 🙂
Mnie kojarzy się z maseczkami 🙂 Bardzo ciekawa recenzja 🙂