Worki, woreczki, folie metalowe i plastikowe. Wszystko ładne, estetyczne, higieniczne, ale z racji swojej jednorazowości mało etyczne w stosunku do matki – Matki Ziemi oczywiście.
Co ja robię aby ograniczyć tworzywa sztuczne?
Celowo napisałam ograniczyć, bo niestety nie zawsze uda mi się w sklepie, na bazarze, albo przy wizycie u cioci na imieninach krzyknąć: NIEEE chcę jednorazówki, albo w barze gdy ktoś uparcie wciska mi folię aluminiową i nie chce wziąć tego co mu daje do pakowania żywności, albo gdy jestem gdzieś w głębokiej dziczy i zaskoczy mnie armagedon pogodowy lub kulinarny i życie ratuje tylko kawałek plastiku.
Słowem są sytuacje, które nawet filozofom i poetom się nie śniły, w których niestety tworzywo sztuczne przykleja się do mnie, jak guma do żucia do włosów.
Wyznaje zasadę, że w życiu chodzi o zdrowy rozsądek, wyważenie i zdrowy balans. Nie należy zbytnio się przejmować, ale też nie bagatelizować. Nie rwijmy sobie włosów z głowy, że raz na jakiś czas użyjemy folii spożywczej i jeszcze zapakujemy to w worek foliowy, ale jeżeli robimy to codziennie, to wiedz bracie i siostro, że źle się dzieje.
Jak pisałam wcześniej (plastic-fantastic – klik) nawet drobne zmiany mogą przysłużyć się naszej planecie.
Możemy zacząć od czegoś naprawdę łatwego.
Czy słyszeliście kiedyś o woskowych owijkach do żywności?
Jeżeli nie, to już Wam wyjaśniam. Są to różnej formy i wielkości materiały (najczęściej bawełniane lub lniane), które pokrywa się specjalną powłoką woskowo-żywiczną służą do zawijania lub przykrywania żywności.
Najbardziej pojechane mają guziczki lub zameczki błyskawiczne.
Ja wypróbowałam klasykę z Botanicanomadica
kwadraty (30×30, 25×25)
i wielgachny prostokąt (50×40) – z myślą, że jak będzie zbyt duży do moich potrzeb, to zrobię z niego dwa mniejsze.
Urzekła mnie w nich szał kolorów i wzorów (naprawdę miałam trudność z wyborem, bo wszystko mi się podobało) oraz osoba sprzedająca. Miła, sympatyczna i konkretna. Zrobiła mi taki wykład o owijkach, że zapragnęłam je mieć wszystkie od razu.
Do czego je wykorzystuję?
– do zawijania kanapek, tortilli, wrapów, sajgonek, a nawet gołąbków, naleśników i kotletów warzywnych
– do przykrywania i zawijania żywności w lodówce
– do przykrywania owoców na stole
– robię też z nich małe torebeczki (wystarczy rozgrzać brzegi w palcach i skleić) i wrzucam do nich sałatkowe drugie śniadanie (ale uwaga nie może ociekać sosem), ja ostatnio dodałam do torebki dynię z czerwoną soczewicą i marchewką, lekko skropione oliwą.
Doskonale sprawdzają się w podróży, pracy, szkole i domu.
Ich zaletą jest również łatwy sposób konserwacji. Wystarczy, że po użyciu umyjemy je w letniej wodzie. UWAGA nie można ich myć w zmywarce i prać w pralce.
A gdy trochę je sponiewieramy w czasie używania, wystarczy włożyć je do letniego piekarnika (najlepiej po skończonym pieczeniu, jak piekarnik jest już przestudzony) a następnie, jak zmięknie wosk delikatnie „wygładzić” rękoma. Będą, jak nowe. Dzięki odpowiedniej konserwacji posłużą nam na lata.
Podzielcie się z nami czym wy owijacie kanapki ?
https://www.facebook.com/botanikato/posts/2241995812728351/
https://www.instagram.com/botanicanomadica/?hl=pl
Justyna
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim rozwiązaniem, ale uważam, że to świetny patent 🙂
Widziałam je już kilka razy na różnych blogach. M.in Pedantula dużo o nich mówi i też bardzo zachwala. Myślę na przetestowaniem, podobno można je też zrobić samodzielnie w domu.
Polecam z całego praktycznego serca 🙂
Bardzo fajny pomysł. Dziękuje za podzielenie się
Takie produkty to ja rozumiem. Nareszcie dobry pomysł?
Ja używam papierowych torebek, ale słyszałam o tych oeijkach ostatnio i zamierzam się zaopatrzyć ?
Super 🙂