Peeling jest wynalazkiem starszym, niż mydło. Początkowo służył człowiekowi do zdzierania brudu i pasożytów ze skóry. Później odkryto, że dzięki niemu skóra robi się nie tylko czysta, ale też gładka i miękka.
Peeling, to nic innego, jak zdzieranie obumarłej i zanieczyszczonej warstwy naskórka. Dzięki temu skóra szybciej się regeneruje i odbudowuje. Możemy śmiało powiedzieć, że dostaje nowe jaśniejsze życie. Przedłużamy dzięki temu zabiegowi jej młodość.
Najczęściej używam peelingów robionych własnoręcznie z produktów dostępnych w kuchni (sól, kawa, cukier, oliwa). Ale nie mogłam oprzeć się detoksykującemu peelingowi z olejem babassu, który w nazwie głównej miał napis Węgiel Aktywny. Pochodzę z małego, górniczego miasteczka na końcu świata i węgiel jest mi bliski, jak łąka alpejskiej krowie. To, że węgiel nie kołysał mnie do kołyski wynika tylko z faktu, że urodziłam się w Szczecinie, gdzie było więcej mew i rybitw niż węgla.
Od ponad czterech tygodni mam w domu remont łazienki. Korzystam z uprzejmości dobrych ludzi (najczęściej Mireczki) i chodzę z węzełkiem różności kosmetycznych na codzienne ablucje. Te urodowe pielgrzymki są dla mnie wyjątkowo męczące, muszę je dostosowywać do moich treningów, czasu wolnego znajomych i innych zjawisk pogodowych. Nawet w najpiękniejszej łazience nie czuję się komfortowo, bo nie jest po prostu moja.
Gdy w moje ręce wpadł „peeling węglowy” Lirene i kokosowe masło do ciała Lirene mało nie popłakałam się, że nie mam łazienki. Byłam gotowa urządzić sobie kąpiel w misce w zaciszu kuchennym. Opamiętałam się i poszłam do lasu biegać. Po przebieżce mózg dostał odpowiednią dawkę tlenu i zaczął jaśniej myśleć. Reszta ciała stwierdziła, że nie pachnie ładnie, jest lepiąca i brudna od leśnego kurzu. Wykręciłam numer do kolegi, wsiadłam na rower i popędziłam około 4 km (chyba to najdalej położona łazienka od domu) zażywać kąpieli.
Węglowy zawrót głowy, czyli:
WĘGIEL AKTYWNY peeling do ciała Lirene
Peeling okazał się niezwykle delikatny, nadawał się dzięki temu do twarzy i szyi. Do reszty ciała, jak dla mnie był zbyt subtelny (jestem chyba przyzwyczajona do chamskich kryształów soli i cukru).
Dobrze wykonany peeling wymaga cierpliwości. Nie możemy rozetrzeć go szybko, jak mydło, a później jeszcze szybciej spłukać wodą. Ciało należy najpierw zwilżyć wodą, następnie nakładać peeling na poszczególne partie ciała i delikatnie masować. Bardziej możemy „przycisnąć” na kolanach i łokciach, gdzie skóra jest nieco grubsza. Bądźcie cierpliwi cały zabieg powinien trwać około 15 minut.
Jeżeli mówicie właśnie sobie, że nie macie czasu. Proponuję eksperyment. Przed wejściem do łazienki wyłączcie telefon i oddajcie go, któremuś z domowników z prośbą żeby trzymał go pół godziny i nie oddawał go wam pod żadnym pozorem. Nie włączajcie też w tym czasie telewizora, komputera, tabletu. Bądźcie wolni od świata zewnętrznego. To tylko pół godziny. Nie spowodujecie końca świata. Słońce na pewno wstanie kolejnego dnia.
Wracamy do naszego węglowego relaksu. W czasie robienia peelingu skóra nabiera szarawego odcienia, wygląda jak posmarowana glinką. Na szczęście łatwo się spółkuje i przeskakujemy z czarno-białego filmu w kolorową kreskówkę. Po spłukaniu skóra jest miła w dotyku i bardzo ładnie pachnie. Subtelny filtr nadaje uczucie świeżości. W dużej mierze to zasługa oleju babassu, który nadaje skórze gładkość. Szybko się wchłania, dzięki czemu nie oblepia jej i nie nadaje uczucia ciężkości.
Po tym zabiegu ciężko było mi się zdecydować, czy mam teraz smarować się masłem kokosowym, czy nie? Ładnie pachniałam, byłam miękka i miła w dotyku. Przemówił do mnie rozsądek. Peelingu odblokowuje pory, doskonale oczyszcza, przez co skóra łatwiej wchłania składniki odżywcze z innych kosmetyków.
Masło do ciała KOKOS i MASŁO KARITE w którego składzie jest m.in. olej kokosowy, olej z awokado, masło shea i gliceryna okazało się również strzałem w dychę.
KOKOS & MASŁO KARITE Masło do ciała Lirene
Doskonale się rozsmarowuje, nie ma ciężkiego słodkiego zapachu (często kosmetyki z dodatkiem kokosa mają bardzo słodki i mdły zapach). Po jego użyciu czułam się, jak zrobiona z miękkiej, gładkiej plasteliny. Oba kosmetyki doskonale się uzupełniają. Zapachy subtelnie przenikają, konsystencje nie ważą się i nie obciążają skóry. Wszystko ze sobą współgra. Skóra jest napięta, lśniąca i pachnąca.
Jeżeli użycie tylko jednego z nich z pewnością będziecie zadowoleni.
PS. po tej uczcie kosmetycznej, poczułam się jak królowa, zostawiłam rower i kazałam się zawieźć samochodem do domu.
Bo każdy z nas jest wart dużego luksusu!
Justyna
Fajne kosmetyki!
Uwielbiam wszelkiej maści peelingi. Dwa razy w tyg obowiązkowo
To nieodzowny rytuał!
Peelingi to coś co bardzo lubię i chętnie przetestuje 🙂
Tez uwielbiam peelingi. Konieczny kosmetyk w łazience.
ciekawe jak by się u mnie sprawdził
zachęcam do wypróbowania.
Kocham kokos wszędzie – w kosmetykach, w jedzeniu, w zapachach! 😀
🙂
Kocham peelingi do ciała są wrecz ze idealne
Peeling węglowy to coś co przetestowałam na sobie i cieszę się z tej decyzji.