Większość z nas kocha zakupy, nawet te spożywcze. Kolorowe towary, szeleszczące opakowania, blask sklepowych świateł które obiecują kulinarną rozkosz i powodują, że wrzucamy do koszyka:
marzenia o rozpoczęciu diety (kupie 15 jogurtów light, bo od jutra przechodzę na dietę i będę jeść tylko jogurty)
mocne postanowienia poprawy w kwestii zjadanych owoców i warzyw (ooo są brokuły, co prawda nikt u mnie ich nie lubi, ale kupię pięć, bo czytałam, że są zdrowe)
promocyjne oślepienia (po co komu 10 kg twarogu z krótkim terminem ważności?),
zapasy w razie wojny (to ja)
złe kalkulacje (a może na moją imprezę zamiast 4 osób przyjdzie 40, wezmę więcej…).
Teraz kilka słów o tym co z tego wynika:
Marnujemy tony żywności. Aż 42 procent Polaków przyznaje, że wyrzuca jedzenie.
Za tą toną idzie czyjaś praca, czas, czyjeś życie i twoje pieniądze.
Na świecie są miejsca, gdzie do tej pory ludzie umierają z głodu, więc wyrzucanie jedzenia jest naprawdę słabe.
Zdaje sobie sprawę, że jeden koncern marnuje więcej żywności niż cała rodzina Malinowskich, Jankowskich i Kowalskich razem wzięta. Ale jak weźmiemy dane Federacji Polskich Banków Żywności, z których wynika, że Polacy rocznie marnują 235 kg żywności na OSOBĘ to robi mi się mało spokojnie na sercu i słyszę wyraźne szmery.
Sprawdźcie ilu jest Polaków, pomnóżcie to przez 235 i wyobraźcie sobie, jaka hałda jedzenia może z tego powstać. Do mnie to przemawia, a do was?
Wiecie, że więcej jedzenia jest wyrzucana niż byłaby potrzebna do zlikwidowania głodu na świecie?
Moje grzechy
Jestem typem kupowacza w „razie wojny”:
☺ bo może nie będzie tego jutro (jestem człowiekiem, który zna kogoś, kto pamięta czasy, gdy nawet octu zabrakło),
☺ bo nie będzie mi się chciało wychodzić (do sklepu mam 100 km i muszę jechać przez las konno, a wszędzie wilki)
☺ bo nie wiem na co mam ochotę (więc kupię wszystko)
☺ bo mam milion pomysłów na dania (więc kupię wszystko)
Na szczęście mam też wojenny szacunek do jedzenia i wyrzucam je NAPRAWDĘ bardzo rzadko.
Prawdę mówiąc to nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz coś wyrzuciłam.
Mam kilka sprawdzonych patentów, którymi chciałabym się z Wami podzielić.
Obserwacja lodówki
Po pierwsze inspekcja. Przeznaczcie jeden dzień w tygodniu, niech to będzie np. piątek na przegląd lodówki i szafek. Wyciągnijcie wszystko co ma krótki termin ważności, zaczyna więdnąć lub jest już od kilku dni otwarte. Wykreślcie te produkty z listy zakupów i jak najszybciej wykorzystajcie to co macie.
Bądź artystą
Czytaliście kiedyś o ludziach, którzy z powodu ograniczonego dostępu do żywności potrafili wyczarować
zupę z kory, kanapkę z mchu itp. Bądźcie, jak Adam Słodowy kuchni. Wyczarujcie z tego co wyciągnęliście z lodówki dzieło sztuki.
Chcecie wiedzieć co ja zrobiłam z resztek w ten weekend?
Zapraszam na wpis:
I ty możesz zostać bohaterem osiedla
Oddaj czego masz za dużo. W wielu miastach są specjalne miejsca (jadłodzielnie) gdzie możesz oddać to czego nie uda ci się zjeść, a termin ważności już puka do drzwi. Jeżeli w twojej okolicy nie ma takich miejsc, to możesz podzielić się obiadem z sąsiadką, przynieść większe śniadanie do pracy i obdzielić nim koleżanki i kolegów (będą Cię kochać już zawsze). Ja robię od czasu do czasu „resztkiparty”, zapraszam znajomych i wspólnie gotujemy z tego co nam zostało.
Trenuj pamięć
albo miej w domu wyznaczone miejsca do przechowywania żywności. Mam koleżankę, którą ostatnio zaskoczyło awokado w szufladzie ze skarpetkami (sic). Wyjaśnię, że koleżanka chciała przyspieszyć proces dojrzewania awokado i w tym celu włożyła je razem z bananem do ciemnej szuflady. Później było pranie i szuflada zapełniła się po brzegi skarpetami, no i… dopowiedzcie sobie resztę.
Jeżeli będziecie zawsze kłaść dane produkty w to samo miejsca łatwiej będzie wam oszacować czego jest za dużo.
Jeżeli macie swoje sposoby na niemarnowanie jedzenia podzielcie się z nami pod postem.
Nie mam zdjęcia, bo u mnie w śmietniku nuda, a do innych koszy nie mam dostępu, bo są pozamykane 🙁
Justyna
U nas w domu tak naprawdę mało co się marnuje, nawet kiedy lodówka ledwo się domyka, bo jest taka wypchana. Mam jednak dużą rodzinę, 4 dorosłe osoby i trójka dzieci, więc zawsze na coś znajdzie się amator.
Super 🙂 w rodzinie siła.
Moja mama nauczyła mnie szacunku do jedzenia i naprawde boli mnie, że niektórzy traktują jedzenie tak a nie inaczej. To juz nawet nie chodzi o wyrzucanie pieniędzy w błoto czy głodujące dzieci w Afryce. Tak sie po prostu nie powinno robić.
Masz super mamę. Szacunek do jedzenia powinien być wpajany od najmłodszych lat.
Ja akurat jestem bardzo uważna w tym temacie
Super, warto o tym dużo mówić, żeby inni też byli rozważni w tym co robią.
Dane przerażają. bardzo dobry wpis.
Dziękuje 🙂