Wspomnienia szkolne, czyli najlepsze wspomnienia biorą się z najgłupszych pomysłów

Wspomnienia szkolne, czyli najlepsze wspomnienia biorą się z najgłupszych pomysłów

W przeszłość przenoszą nas wspomnienia, w przyszłość marzenia. Dziś nie marzę, dziś wspominam. Dziś nostalgicznie podchodzę do tematu. Może dlatego, że przeglądam dziennik elektroniczny i sprawdzam oceny moich dzieci…. A dawniej cóż…zdarzyło się, że dziennik został spalony i wszystkie oceny uleciały z dymem. Dzisiaj cofam się do lat szkolnych i wspominam z utęsknieniem tamte czasy. Wspomnienia tworzą w duszy piękne obrazy, do których z uśmiechem powracamy, choć nie brakuje również obrazów, których nie chcemy zachować, a które jak bumerang powracają. I takie też należy mieć na uwadze. O takich też trzeba myśleć.

 

Czasem wspomnienia bywają kontynuacją rozmowy,

czasem przemijają, pozostając jedynie ulotną chwilą zachowaną w skrawkach pamięci.

epizod p.t. Czasem lepiej, jak nauczyciel pyta z tematu, niż….

Siedzę na lekcji matematyki. 7 klasa szkoły podstawowej. W skupieniu czekam, aż nauczycielka poprowadzi lekcje. Jest ostra, więc zachowujemy spokój. Ale jednocześnie zmierza do zrobienia czegoś, co zawsze wprowadza nas w nastrój śmiechu i ociera się o „niesmaczną groteskę”. Każe nam otworzyć książki, zadaje jakiś zadanie, po czym zaczyna grzebać w torebce. Z uśmiechem spoglądam na koleżankę, po czym kieruję pełen litości wzrok w stronę Marcina. Ja wiem, on wie, wszyscy wiemy.

– Marcin, podejdź – nauczycielka zwraca się do ucznia – usiądź tu i obetnij mi paznokcie.

W lekcję matematyki wplata się rytuał kosmetyczny, który stanowi pewnego rodzaju wyswobodzenie Marcina od sprawdzania jego umiejętności matematycznych przez nauczycielkę.  Inni podejmują wysiłek matematyczny, z wielką ulgą.

 

Epizod p.t. 1 Dzień wiosny. Kłamstwo ma nogi liliputka. 

– Byłaś po szkole w centrum miasta? – pyta mama.

– Nie – odpowiadam zmazując z twarzy piegi i przebierając się ze stroju Pipi Langstrumpf – Byliśmy cały czas w szkole.

Prawda jest taka, że byliśmy tylko na jednej lekcji, a potem ruszyliśmy w plener. Trochę na miasto, trochę tu, trochę tam, wszędzie nas było. W końcu pierwszy dzień wiosny, a ten dzień należy do „urlopowiczów szkolnych”.

– Dobrze – mówi mama.

 

Około 30 dni potem.

– Kochanie, czy na 1 dzień wiosny robili wam zdjęcia w szkole? – pyta mama.

– Nie, skądże, a czemu pytasz? – odpowiadam.

– Na mieście nie byliście ze szkołą? – kontynuuje mama.

– No nie, przecież mówiłam już.

– To co robisz na tytułowej stronie „Filipinki”? – pyta mama wręczając mi czasopismo.

Chwytam za czasopismo i widzę siebie na zdjęciu w stroju Pipi na zielonogórskim deptaku. 😆 

Pamiętacie Filipinkę? Filipinka – polskie czasopismo przede wszystkim dla dziewczyn, wydawane od 1957 do 2006 roku.

Wspomnienia – z nich również możemy czerpać lekcje na przyszłość.

epizod licealny p.t. Nefjork.

Szkoła średnia. Nie lubię lekcji historii. Z zaciśniętymi ustami modlę się, aby dziś nie stanąć przed nauczycielem historii, który co lekcje wyciąga ofiarę, aby ją słownie pognębić. Palcem przemierza dziennik. A…….C…..….J………K, kierując wzrok znad przyciemnionych okularów wprost na mnie. Nie, nie, nie, nie….spuszczam wzrok wpatrując się w pomazaną ławkę, odmawiając swój błagalny rytuał p.t. byle nie ja. Zero przygotowania do lekcji, pustka intelektualna. Polegnę na starcie….powiem, że nie jestem przygotowana i już. Pewnie unoszę wzrok i wymierzam go wprost w nauczyciela.

– Katarzyna… – słyszę niedowierzając. Nie ja, nie ja. Moja prowizoryczna pewność siebie zgubiła go. Oddycham z ulgą. Oglądam się i widzę wychodzącą na środek sali trzęsącą się Kasie z zeszytem w ręku.

Nauczyciel wodzi wzrokiem po zeszycie, zadaje pierwsze pytanie. Kasia nic. Zadaje drugie pytanie. Kasia próbuje „wyrzeźbić coś słownie”, z marnym skutkiem. Nauczyciel zadaje trzecie pytanie. Nie pamiętam dokładnie jego brzmienia, natomiast pamiętam odpowiedź Kasi.

– Nefjork.

– Gdzie? – pyta.

– W Nefjorku.

Wielkie oczy nauczyciela widać spod przyciemnionych okularów. Patrzy się na nią niedowierzając. Ja wsadzam głowę pod stół. Nie mogę. Po prostu nie mogę powstrzymać się od śmiechu, jak większość klasy, a jednocześnie pragnę zachować grobową ciszę, aby nie zostać wywołaną do odpowiedzi.

– Pokaż, gdzie to jest napisane w twoim zaszycie? – pyta nauczyciel.

– Tu – wskazuje Kasia.

– Co to jest? – pyta nauczyciel.

– Miasto.

 – Gdzie? – pyta nauczyciel.

Cisza.

– Co tu jest napisane? – pyta nauczyciel.

– Nefjork…? – odpowiada niepewnie Kasia.

– New York –mówi głośno nauczyciel kręcąc głową.

Epizod p.t. Wszechstronny.

Kolega na lekcji polskiego nie odpowiada na kolejne zadane pytanie przez nauczycielkę. Ona załamana pyta:

– Wymień mi jakiegokolwiek polskiego poetę renesansu?

Cisza. Kolega spuszcza wzrok. Wtedy drugi kolega pisze mu na kartce i delikatnie podsuwa pod oczy. Nauczycielka nie widzi. On odczytuje z kartki.

– …. Grzegorz Turnau – wykrzykuje zadowolony. Uczniowie w śmiech.

Nauczycielka poirytowana z przekąsem pyta:

 – A może chciałeś powiedzieć Michał Bajor?

– A tak, tak pomyliłem się, Michał Bajor – pogrąża się uczeń. A w klasie wybucha jeszcze głośniejszy śmiech.

Epizod p.t. Pisakowa wieża. 

Wiosna, ach to ty – kieruję stęskniony wzrok na promienie słańca przechodzące przez salę matematyczną. W tle słyszę słowa nauczyciela, skaczącego przy tablicy, od lewej do prawej, od prawej do lewej. Nuda. Chwytam za pisaki i zaczynam budować bezmyślnie z nich wieżę. Potem moje myśli zaczynają błądzić gdzieś wokół popołudniowych planów. Wieża osiąga wysokość 5 – ciu pisaków. Trzymam je, jakbym startowała w konkursie na konstruktora roku. Skupiam się na tym, aby nie zniszczyć wieży. Dlaczego? Sama nie wiem. Dokładam kolejne pisaki. Nagle słyszę:

– Ile razy mam do ciebie mówić? – nauczyciel stoi tuż obok mnie i mojej 8 – pisakowej wieży. Wieża robi wrażenie, nie tylko na mnie. Na klasie też. Ale ostatecznie…spada z hukiem, a ja zaciskam zęby. Dostaję karę. Idę posprzątać I i II piętro ze śmieci.

 

Najlepsze wspomnienia biorą się z najgłupszych pomysłów.

A Wy jakie macie wspomnienia szkolne?

Aneta

Share and Enjoy !

0Shares
0 0 0

Reader Comments

  1. Ja osobiście szkołę wspominam średnio. Oczywiście mam sporo anegdot z tego okresu, ale generalnie cieszę się, że już nie muszę chodzić do szkoły.

Skomentuj Antykwariat Marzeń Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Social Share Buttons and Icons powered by Ultimatelysocial