Miałam chyba z 12 lat, gdy pojechałam z rodzicami na dwutygodniowe wakacje do domku będącego jednym z obiektów ośrodka wypoczynkowego nad morzem. Domek był mały, ale zmieścił nas troje, świerszcze, pająki i sam Bóg jeden wie, co chowało się jeszcze w kątach. Ośrodek usytuowany był w lesie, co wspominam jako jego najlepszą zaletę. Codziennie przemierzaliśmy kilometr, aby dojść na plażę, a po drodze nieopodal dębu było fantastyczne wielkie mrowisko, w które w konsekwencji wspólnie z koleżanką wepchnęłyśmy nowo poznanego kolegę lat 13. I nie były to żadne próby zalotów, lecz chęć pozbycia się intruza. Był to wyjazd zorganizowany w klimacie wyjazdu rodziny Grey z filmu „Dirty Dancinig”…. kojarzycie taneczne wieczorki? wspólne śniadania, obiady i kolacje, pieczenie kiełbasek przy ognisku, wspólne ćwiczenia, gry sportowe, potańcówki oraz również co trzeba podkreślić wspólne oglądanie filmów. Tam też po raz pierwszy oglądałam film „Gremliny rozrabiają”, po którym „odpragnęłam” mieć małego zwierzaczka. Tam też, na zakończenie turnusu wzięłam udział w konkursie, w którym dostałam nagrodę za to, abym już nigdy nie śpiewała. To była tak zwana nagroda pocieszenia, pocieszająca mnie w otchłani mojej rozpaczy spowodowanej uświadomieniem sobie braku talentu do śpiewu. W ostatni wieczór stanęłam na środku sali, pełnej wakacyjnych gości – w tym miejscu wspomnę, że to wszystko się działo za namową mojej mamy, która często ślepo we mnie wierzy – i zaśpiewałam …. Raz ciapcie się waliło zalewało bolewało….. To miała być parodia piosenki, nie wyśpiewana a sepleniona. Ale wyszło dziwnie. Nikt się nie śmiał, wszyscy mi współczuli. Ten konkurs nauczył mnie tego, że ze wszystkiego można wynieść nagrodę, coś gorzkiego i coś pozytywnego. Ostatni dzień turnusu sponiewierał moje ego, więc przestałam śpiewać, za to dobrze odgrywałam skecze na koloniach i obozach.
Cóż… do konkursów nie zraziłam się, ale startowałam w nich w nieco innych formach. W konkursie organizowanych przez ONET dostałam wyróżnienie za dwie dbajki, w tym moją ulubioną Historię zaczarowanego drzewa. Potem zrobiłam większy zamach i zaczęłam wygrywać książki, kosmetyki, prostownicę do włosów, spotkanie ze stylistką (przegląd szafy)…….eh. Było tego trochę. Szczęście? Trochę szczęścia w tym było, ale też mój wkład w zrobione zdjęcie, wpisy, hm…. taka moja wolna twórczość. Kto nie gra, ten nie ma.
A zatem o tym dlaczego warto startować w konkursach przekonałam się niejednokrotnie wygrywając całkiem fajne, użyteczne nagrody, a moja lista zdecydowanie się powiększa, można powiedzieć z konkursu na konkurs, w którym biorę udział. Dzisiaj stałam się szczęśliwą posiadaczką zestawu pielęgnacyjnego dedykowanego mojej skórze (po konsultacji z kosmetyczką) firmy tołpa wraz z szlafrokiem Le Songe.
Jak go wygrałam? Otóż wzięłam udział w konkursie organizowanym między innymi na Instagramie przez firmę tołpa. o wdzięcznej nazwie: #nietylkomama, czyli należało pokazać jak korzystamy z chwil zarezerwowanych tylko dla siebie. Oczywiście cudownie jest byc mamą, ale nie wolno też zapominać o sobie samej, bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci. Następnie umieściłam zdjęcie, napisałam pod nim kilka słów i za jakiś czas dostałam słowa gratulacji z @tolpa_mniej_wiecej_ Jakież było moje zdziwienia, a jaka jeszcze większa radość, gdy zajrzałam na stronę internetową firmy Tołpa – http://oczyszczanie.tolpa.pl/wyniki.php i uświadomiłam sobie fakt wygrania (@aneta_jan_ – to ja 😆 ). Nagroda główna (szlafrok marki Le Songe + personalizowany plan pielęgnacji z zestawem dermokosmetyków tołpa) – już widziałam oczami wyobraźni jak snuję się po domu w pięknym szlafroku “wymiziana” nowymi kosmetykami. I oto dzisiaj wróciwszy po zajęciach z jogi w domu zastałam przesyłkę i z ogromną radością rozpakowałam moją paczuchę , niezwykle podekscytowana. 😆
Nie spodziewałam się tak pięknego szlafroku z moimi inicjałami AJ, a do tego tak szerokiej gamy kosmetyków adresowanych dla mojej skóry.
Dziękuję! To piękne nagrody.
O kosmetykach tołpa napiszę w osobnym poście, gdy je – rzecz jasna – przetestuję. Już dzisiaj zabieram się za pielęgnację z tołpa. Zmykam, bo już nie mogę się doczekać.
Aneta
Warto brać udział w konkursach. Pamiętam jak wygrałam olejek arganowy wart 50 zł. To było jak miałam z 16 lat i wtedy dla mnie wiele znaczyło 🙂 Teraz sama organizuję konkursy dla fanów mojego bloga D