Wczoraj, po poczynionych zakupach stroju kąpielowego dla córki musiałam się wyciszyć. Wierzcie mi, że targały mną wewnętrzne sprzeczności, gdy wyciągałam z portfela 120 zł na „strój dla nurków”. Taki to sobie egzemplarz – skafandrowy – wybrała moja córka na plażowanie. Wiecie o czym mówię? Jednoczęściowy czarny strój kąpielowy z nogawkami niemalże do kolan. Widok na plaży zapewne będzie bezcenny – ja w stroju a la hiszpanka z pięknym pareo i kapeluszem z szerokim rondem, ona – w bezpiankowej, bezgumowej, obciętej wersji skafandra do nurkowania. Hm… Kupię jej maskę i będę udawała, że wybiera się na nurkowanie. Grunt to dobra wizualizacja! Wierzcie mi dobra wizualizacja potrafi całkowicie zmienić nasz stan emocjonalny, bo obrazy mają bezpośredni wpływ na naszą neurologię. Trzeba się tylko zrelaksować i odprężyć, skomunikować ze swoją podświadomością i samo zadziała. No cóż, z drugiej strony u nas plażing to nie leżing a aktywne spędzanie czasu, więc zapewne to ja będę zmuszona dostosować się do jej formy stroju 🙄
W ramach wyciszenia i relaksu chwyciłam za sierpniowy numer Cosmopolitan i przeczytałam, że ponad 20 000 wypadków rocznie powodują wysokie obcasy. Szkoda, że nic nie napisali o szkodliwym wpływie zakupów na stan psychiczny mam, wybierających się do sklepu z córkami. To mógłby być całkiem ciekawy artykuł.
Ale przechodząc do wątku tytułowego, którego nie udało mi się jeszcze należycie podjąć muszę Wam powiedzieć, że za wysokimi obcasami stoi facet. Oczywiście wszystkiemu winien jest on. Winien jest naszym udręką, zachwytom, zawistnym spojrzeniom innych kobiet, chudszym portfelom, obolałym kostkom i skurczą. Ale do rzeczy.
Początkowo przez wiele wieków ludzie używali jedynie butów na płaskich obcasach, nosząc buty tylko dla ochrony stóp. Oczywista sprawa. Pierwsze obcasy pojawiły się na początku XVI wieku i były potrzebne mężczyznom, bo dzięki nim mężczyznom łatwiej było utrzymać nogi w strzemionach podczas jazdy konnej. Aż w końcu dumnie wkroczyły na salony, stając się modnym dodatkiem obuwia. Oczywiście u mężczyzn. Dopiero w 1533 r. bardzo niska Katarzyna Medycejska nie chciała w chwili ślubu z księciem z Orleanu wyglądać na niziutką dziewczynkę i zamówiła u weneckiego szewca buty na obcasie. Zapoczątkowała tym samym modę na wysokim obcasie. Wiecie, że dziś piękne szpilki kultowych marek były kiedyś jasnym sygnałem, że kobieta je nosząca jest lekkich obyczajów? No właśnie, Katarzyna modę zapoczątkowała, ale początkowo głównie u prostytutek. Pod koniec XIX w. w Stanach Zjednoczonych została otwarta fabryka obcasów, a w Europie fizyk Olbrecht Kliczka wymyślił szpilki. I tak stał się on winowajcą tego atrybutu kobiecości. W XX w. buty na obcasie „rozkwitły” i można, a nawet trzeba by rzec, że „kwitną nadal”.
Co jest charakterystyczne dla butów na obcasie? To, że zmieniają sylwetkę tego, kto je nosi. Sylwetka staje się wyższa i smuklejsza, a nogi dłuższe. Jeśli potrafi się na nich chodzić, chód jest lekko kołyszący i elegancki. Noszenie butów na obcasie jest dopełnieniem wrażenia siły i autorytetu, które wywiera wyniosła sylwetka. Jest symbolem atrakcyjnego wyglądu. Moja mam zawsze podkreśla, że „jest niska i źle się czuje na płaskim”. Wiele kobiet nie wyobraża sobie życia bez szpilek, koturn, słupków czy platform. Obłędnie wysokie szpilki potrafią wprawić w zachwyt.
Dzisiaj szpilki stają się nieodzownym elementem kobiecego stroju. Zapewne każda ma jakiś egzemplarz butów na obcasie w swojej szafie. Wczoraj Marzenka, współautorka naszego bloga, wysłał mi zdjęcie szpilek w moro, pisząc, że jeszcze taki egzemplarz znalazła do stylizacji. Ostatnio powaliła mnie ilością swoich butów i gdy zobaczyłam kolejne „kopara” mi opadła. Ja przy niej, to jak kot w jednej parze czerwonych butów noszonych codziennie. Dlatego apeluję do mojego męża, że wolę mieć problem z wyborem z wielu ilości par butów, niż nie mieć problemu w ogóle. Czasem dobrze pożyć sobie z takim problemem. Ot co.
Oczywiście kilka par na obcasie posiadam i je uwielbiam, choć trzeba sobie to jasno powiedzieć – buty na obcasie wcale nie są zdrowe. Ba….. można przez nie skręcić kostkę, zaliczyć upadek, czy nabyć bólu kręgosłupa. Kto by się jednak tym przejmował?
W mojej szafie dominują buty ze stabilnym obcasem (jak na zdjęciach), czyli szerszym o wysokości 4-8 cm. Ale szpilka na wysokim obcasie też się znajdzie, tyle, że rzadko ją wyciągam 🙂
Hm… jeśli jednak życie w zdrowiu cenicie ponad wszystko, zapewne każde buty na obcasie, czy to wysokim, czy niskim, czy stabilnym czy też wąskim włożycie bardzo sporadycznie, albo i wcale.
Jakie są konsekwencje noszenia butów na obcasie, tym bardziej wysokim?
Podniesienie pięty sprawia, że zmienia się sposób rozłożenia ciężaru masy ciała i przednia część stopy musi wówczas utrzymać nawet do 3/4 masy ciała. Wpływa to na równowagę ciała. I ten, kto nie potrafi utrzymać tej równowagi wygląda bardzo niekorzystnie w butach na wysokim obcasie, choć słowo „niekorzystnie” jest w tym momencie zbyt miękkie. Pozwolę sobie w tym miejscu powiedzieć, że kobieta wygląda wtedy przekomicznie.
Jeśli zdecydujemy się na noszenie butów na wysokim obcasie musimy liczyć się z tym, że zmianie ulega ustawienie poszczególnych kości, ścięgien i więzadeł względem siebie. Noszenie obcasów przez długi czas powoduje zgrubienie i usztywnieni ścięgna Achillesa i skrócenie włókien mięśniowych. Mało tego, noszenie obcasów powyżej 7,5 cm powoduje wzrost ciśnienia w naczyniach krwionośnych. Stąd pojawia się bolesność, skurcze, ból mięśni, bóle kręgosłupa i obrzęki. Może dojść do zapalenia stawów. Skutkiem noszenia obcasów są też nagniotki, umiejscowione na poduszce stopy, gdzie nacisk ciała podczas chodzenia jest największy. Dolegliwość bywa szczególnie bolesna, gdy wewnątrz nagniotka powstanie rogowy czop. Lordoza – to kolejna dolegliwość, której możemy stać się smutnymi nabywcami, nosząc wysokie obcasy. To ból w odcinku lędźwiowo-krzyżowym oraz szyjnym. Częste chodzenie na szpilkach prowadzi do nieprawidłowego wygięcia, czego efektem mogą być trwałe zniekształcenia lędźwiowej części kręgosłupa, z którymi wiążą się silne dolegliwości bólowe. Kolejny możliwy wyrok to zakrzepowe zapalenie żył oraz żylaki, które niestety, oszpecą nawet najzgrabniejsze nogi.
Ale są też i dobre strony. Podobno noszenie wysokich obcasów wpływa pozytywnie na mięśnie dna miednicy, co przekłada się na sferę seksualną kobiety. Wow!
I choć buty na wysokim obcasie są narzędziem tortur, to nie znaczy, że od czasu do czasu nie możemy z takiego narzędzia skorzystać. Lubimy się pomęczyć? Pewnie, że tak. Zakładajmy szpilki tylko na szczególne okazje. W pracy (jeśli musimy) nośmy niewielki obcas. W ramach relaksu raz na jakiś czas energicznie poruszajmy stopami. Mniej szkodliwe są szerokie słupki i noski. Choć ja ich nie cierpię. Brrrrrrr….. Optymalna wysokość odpowiedniego obcasa to 2,5-4 cm. Ale nie jest złą rzeczą sporadyczne ubranie szpilek na 10 cm obcasie. Pamiętajmy jednak o równowadze, umiarze i ćwiczeniach rozluźniających.
Dzisiaj po zielonogórskim deptaku spacerowałam na słupkach 11 centymetrowych. Potem poległam i ubrałam klapki.
Czasem trzeba zrzucić z siebie narzędzie tortur i przyodziać klapki domowe 🙂
bluzka: New Look
szorty: Stradivarius
buty i klapki: DeeZee
torebka: Monnari
Aneta
Trudno, niech będę te skutki noszenia obcasów 😉
co zrobić jak się je kocha <3 😀
Też tak myślę 😉