Za najbardziej smaczne czytelnicze dania uważam te, które zawierają w sobie szczyptę kryminału, sporo przygody, czasem baśniowości, niekiedy brutalności i nieco rysu historycznego. Lubię kryminały oraz fantastykę historyczną. I choć karmię się tymi gatunkami dość często to czasem sięgam po lekką przekąskę, zwłaszcza w okresie wakacyjnym.
Tym razem chciałam coś lekkiego, coś co dotyka promieni słońca i ciepłego klimatu, coś co choć nie posiada bardzo zawrotnej akcji, zaciekawia, coś co mogę przeczytać w towarzystwie rodziny czy samotnie, w domu czy w ogrodzie, w zgiełku ciszy czy w lekkim hałasie. Potrzebowałam czegoś, co w momencie nagminnego rozpraszania mnie, nie spowoduje, ze zgubię wątek. Dlatego wybrałam „Sekret Heleny” Lucindy Riley. Autorka wprowadza nas w piękny wakacyjny klimat, rzekłabym w parny klimat rajskiej wyspy, dlatego jest to książka w sam na ten okres. Wysokie temperatury nie są nam obce w Polsce, stąd łatwo poczuć klimat miejsca akcji. „Sekret Heleny” to powieść, która pachnie winem oraz ciepłymi wieczorami spędzonymi na tarasie starego domu. Letni wiatr, cudowne barwy, wysokie temperatury zabierają nas w egzotykę Cypru.
Tytułowa bohaterka – czterdziestoletnia Helena – to szczęśliwa mężatka i matka trojga dzieci, jest piękna i szczupła, ma kochającą rodzinę i grupę ciekawych przyjaciół. I tajemnicę, która bardzo jej ciąży. W spadku po swoim ojcu chrzestnym otrzymuje starą posiadłość na Cyprze – piękną willę Pandorę. Postanawia wrócić z rodziną w to miejsce, aby spędzić tam kolejne wakacje. I właśnie ten powrót sprawia, że skrywane przez nią sekrety ujrzą światło dzienne.
W powieści czasy współczesne przeplatają się z historycznymi na rzecz narracji trzecioosobowej w postaci urywków z dziennika Alexa – syna Heleny, który opisuje nam swoimi oczami dwa miesiące swoich wakacyjnych uniesień, wątpliwości, uczuć oraz reakcji na odkrycie tajemnicy matki. Nazwa odziedziczonej posiadłości też nie jest przypadkowa, gdyż każdy z nas pamięta mit o puszce Pandory…
W posagu Pandora otrzymała szczelnie zamkniętą glinianą beczkę (w literaturze europejskiej na ogół zwaną puszką Pandory), którą Epimeteusz i Pandora z ciekawości otworzyli. Znajdowały się w niej wszelkie nieszczęścia, które rozeszły się na cały świat. Na dnie beczki była jednak, zgodnie z wolą Zeusa nadzieja.
Odziedziczona Pandora jest zaniedbana i wymaga remontu, w którym Helenie pomaga jej niewidziany od lat przyjaciel — Alexis, Cypryjczyk, z którym przeżyła tutaj piękne chwile wiele lat temu. To była jej pierwsza wielka miłość. Wspomnę, że mąż Heleny oraz najmłodsze dziecko dołączają do nich kilka dni potem. W Pandorze pojawiają się również przyjaciele Heleny i jej męża, aby wspólnie spędzić wakacyjne chwile. Ponadto syn Heleny, Alex, obiecuje sobie, że tego lata dowie się, kim jest jego biologiczny ojciec. I gdy zauważa zakochane spojrzenie Alexisa, który na domiar złego w dalszym ciągu darzy Helenę uczuciem, Alex układa sobie puzzle w całość. Czy jego podejrzenia są słuszne?
Jakie tajemnice skrywa Helena?
Czy dostałam to, czego oczekiwałam w tej chwili? Tak. Lekkie, słodkie czytelnicze danie, w sam raz na wakacje. Jednak muszę Wam powiedzieć, że powracam do czegoś bardziej ciężkostrawnego. Lekkość odkładam na bok i kontynuuję 8 część „Obcej” Diany Gabaldon oraz zaczynam „Żniwa gniewu” Lucie Di Angeli – Ilovan – zapowiada się bardzo dobrze.
Aneta
Wypożyczę i wpakuję do torby na wakacje – pewnie znajdzie się chwila na poczytanie 🙂
Sam tytuł zaciekawia. 🙂
Szukałam lekkiej literatury. Chętnie ją przeczytam, bo dopiero wybieram się na plażowanie.