Demakijaż zawsze w modzie ;)

Demakijaż zawsze w modzie ;)

O codziennym demakijażu powinniśmy pamiętać, jak o myciu zębów. Lata praktyki w terenie – mieszkanie w akademikach, wynajętych mieszkaniach i innych stadnych miejscach, obnażyły przede mną niechlubną prawdę o demakijażu.

Większość z was przynajmniej raz w tygodniu tego nie robi!
Powiecie: i co z tego i tak ładnie wyglądamy?
Otóż wszystko do czasu moje gładolice 🙂 


Z brakiem odpowiedniej pielęgnacji, jest jak z odkładaniem kamyczka do szklanej kuli. Pierwsze kilkadziesiąt zajmuje mało miejsca i myślimy, że kolejnych kilka też niczego nie zmieni. Czas mija, dokładamy co chwila nowy kamyczek, raz mniejszy, raz większy – to nasze małe grzeszki.
Po jakimś czasie zauważamy, że kula zaczyna mieć od naporu kamieni drobne rysy, później coraz większe, próbujemy wyjmować kamienie, ale przez lata mniejszych i większych występków kamyczki zasklepiły się i przywarły do siebie. Ciężko jest je wyciągnąć palcami. Gdy próbujecie podnieść kule i wysypać kamienie, ta zaczyna trzeszczeć i niebezpiecznie pękać. Jest zbyt późno na ratunek. Pozostaje tylko użycie ostrego narzędzia lub pomoc osób trzecich, a i tak po tym wszystkim zostaną rysy i spękania.
Życie jest pełne niespodzianek i przygód, przytrafiają się nam historie, które sprzyjają gromadzeniu kamyków. Po co więc mamy same sobie ich jeszcze dokładać?

Lepiej zapobiegać, niż potem frustrować zabiegami.


Demakijaż, czyli oczyszczenie twarzy z kosmetyków i dziennej porcji zanieczyszczeń pomoże naszej skórze odpocząć, zregenerować i lepiej wchłonąć odżywczy krem.
Ze znalezieniem dobrego płynu do demakijażu nie jest wcale łatwo. Często płyny nie zmywają dokładnie makijażu, podrażniają albo wysuszają.

Ja osobiście mam często problem z tym, że:
a) po użyciu płynu bardzo szczypią mnie oczy,
b) pozostaje mi po nich na twarzy nieprzyjemna lepka warstwa,
c) lub przeciwnie wysuszona skóra.

Niedawno wpadł mi w ręce płyn:

DEMAKIJAŻ, DWUFAZOWY ŻEL Lirene

w składzie, którego jest błękitna alga, witamina E i kwas hialuronowy.

Z pewną taką nieśmiałością – jak mawiała pewna pani w jednej z reklam, nadawanych w dawnych czasach – sięgnęłam po turkusowo-niebieską zawiesinę. Po pierwsze urzekł mnie jego delikatny zapach, po drugie lekka konsystencja. Po przyłożeniu wacika z płynem do oka (test bólu) czekałam, aż zacznie piec. Nic takiego się nie wydarzyło 🙂 . Na waciku pozostały resztki tuszu i zero bólu. Rachu-ciachu i po makijażu 😛 . Płyn doskonale rozprowadza się po skórze, nie wymaga użycia wody, zmywa dokładnie makijaż. Powtórzyłam „operację” trzykrotnie, żeby upewnić się, że wszystko zostało zmyte. Chociaż już po drugim razie wacik był czysty. Ale wiadomo lepiej zapobiegać 🙂 

Skóra po zabiegu jest gładka i miękka, zapach utrzymuje się niestety krótko – dla mnie to szkoda wielka (tłumaczę sobie, że w końcu używam płynu do demakijażu, a nie perfum).
Mieszkam w mieście gdzie woda jest twarda i często pomimo nawilżania chodzę z lekko „przesuszoną twarzą”. Płyn do demakijażu nie rozwiązuje mojego problemu z suchością, ale po jego użyciu przez długi czas utrzymuje się na twarzy miły w dotyku filtr.

Z firmą Lirene miałam do czynienie już wcześniej. Szukałam kiedyś firm, które pochodzą z rodzimego runku, nie mają wygórowanych cen, nie są testowane na zwierzętach i nie mają kosmicznej technologii produkcji. Słowem są bezpieczne, przyjazne światu i pochodzą od sąsiada. Tak trafiłam na Lirene. Przetestowałam nie tylko płyny miceralne, mleczka, olejki i specjalne wody do pielęgnacji, ale też balsamy, kremy, maseczki i peelingi. Jedne mnie rozczarowały, inne zachwyciły. Wielu jestem wierna od lat. Napiszę o niektórych bliżej lata  🙂
Teraz jestem w trakcie testowania jeszcze dwóch innych kosmetyków tej firmy, napiszę o nich w ciągu kilku następnych dni.
Dodam tylko, że od 4 (słonie: czterech) tygodni mam remont łazienki. Zmuszona jestem „chodzić po domach” z prośbą o dostęp do prysznica.

Wiecie jak wtedy testuje się kosmetyki, które mają zapewnić nam komfort?
Nie? No to ja wam wszystko opiszę 🙂 
.

Justyna

Share and Enjoy !

0Shares
0 0 0

Reader Comments

  1. Oj, ja też nie lubię, jak na mojej twarzy zostaje mi taka lepka warstwa. Aktualnie w tej kwestii zaprzyjaźnilam się z kosmetykami marki Ziaja 🙂

Skomentuj Radosna Chata Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Social Share Buttons and Icons powered by Ultimatelysocial